Dwa dni w Tatrach

Połowa czerwca 2011r. Leżę sobie w ogrodzie na leżaku i opalam się, przychodzi SMS od wujka, a w nim ,,Cześć Krzysiek, chcesz jechać za dwa tygodnie, w poniedziałek na dwa dni w Tatry?” Szybki przegląd kalendarza, czy nie ma żadnych planów, nie było, więc nie mogłem odmówić takiej propozycji.

Prawdę mówiąc to już na początek lekko skłamałem, bo SMS był, czy nie chcę jechać na tydzień, a wyjazd byłby we wtorek w następny tygodniu, oczywiście mi pasowało, rodzicom pasowało, wszystkim pasowało… tylko nie pogodzie, no więc musiałem obyć się smaczkiem.
Na szczęście pogoda szybko się opamiętała i przypomniała sobie, że są wakacje i wypadałoby żeby świeciło słońce, więc udało się pojechać chociaż na dwa dni.

Dzień pierwszy

Niebo, gdy się obudziłem było wręcz bezchmurne, więc szybkie śniadanie i poranna toaleta, sprawdzenie czy wszystko co trzeba ma się w plecaku i szybko do samochodu i jazda na Regionalny Dworzec Autobusowy, a po drodze tata podjechał po wujka.
Tata podrzucił nas na RDA, a ja z wujkiem poszliśmy na PKS do Zakopanego, który miał odjazd o 6:25 i na szczęście było w nim dość luźno do okolic Zakopanego, dopiero wtedy zaczęło się robić ciasno, bo ludzie z miejscowości w okolicach Zakopanego wsiadali, by dojechać do pracy.
Ok. 8:30 byliśmy w Zakopanym, na miejscu poszliśmy po bułki po czym wsiedliśmy do busa jadącego do Palenicy Białczańskiej.
Przed 9:30 pojawiliśmy się na szlaku prowadzącym do Morskiego Oka, szlaku którego bardzo nie lubię ze względu na ,,pielgrzymki” ludzi do Morskiego Oka, oczywiście tego dnia nie było inaczej tłumy ludzi wychodziło, lub wyjeżdżało powozami konnymi do tego słynnego miejsca w Tatrach. My na szczęście po ok. 30min doszliśmy do przepięknych Wodogrzmotów Mickiewicza, zrobiliśmy przerwę na drugie śniadanie i odbiliśmy na szlak w kierunku Doliny Pięciu Stawów Polskich, przechodząc przez równie piękną Dolinę Roztoki. Niestety pogoda się zaczęła lekko psuć i nie było widać szczytów. Po około 2h doszliśmy do wodospadu Wielka Siklawa, największego wodospadu w Polsce, oddzielającego Dolinę Pięciu Stawów Polskich od Doliny Roztoki. Oczywiście nie obyło się bez pamiątkowych zdjęć i odpoczynku.
Niecałą godzinę później pojawiliśmy się w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, które jest najwyżej położonym schroniskiem w polskiej części Tatr i schroniskiem w którym nocowaliśmy.
Gdy doszliśmy zjedliśmy ,,obiad”, czyli kolejne bułki i planowaliśmy zaklepać nocleg, zrzucić plecaki i iść na lekki trekking, jednak okazało się, że pokoje są zajęte, a zapisy na spanie na ,,glebie”, czyli podłodze są przyjmowane od 17:00, więc postanowiliśmy zostać w schronisku, a dzięki temu udało się spać w bardzo dobrym miejscu, na ławce pod którą był kaloryfer, koło okna.
Jeśli chodzi o atmosferę schroniska to jest niepowtarzalna, wiele ludzi nocuje tu, by zdobyć spore szczyty, nie ma alkoholu, a jak ktoś już się napije to ew. po jednej puszcze piwa, wiele z nich kocha góry i można z nimi porozmawiać nie tylko o Tatrach. Szybko zaznajomiliśmy się z innymi turystami, ok. 20 jeden z nich zaczął grać na gitarze, szybko praktycznie wszyscy zaczęliśmy śpiewać i tak do 22:00 gdy kierownik schroniska powiedział ,,ostatnie dwie piosenki”. Oczywiście nikt się temu nie sprzeciwiał, jako ostatnią piosenkę zaśpiewaliśmy ,,Ogniska już dogasa blask” przy którym wszyscy trzymaliśmy się za ręce. Po tej piosence wszyscy rozeszli się do pokoi, a w zasadzie mniejszość rozeszła się do pokoi, bo reszta zaczęła lekkie przemeblowanie w jadalni, żeby wszyscy się tam zmieścili.
Ok. 23 wszyscy spali.

Dzień drugi

Dzień drugi zaczął się około 6 rano, o 6:30 byliśmy już na szlaku. Niestety pogoda znów zapomniała, że są wakacje. Rano powitała nas temperatura z rzędu 5 stopni powyżej zera, na wysokości 1500m, a mieliśmy wyjść na ponad 2000m, jakby mało tego to mocno wiało, a szczyty były w chmurach.
Po wyjściu ze schroniska udaliśmy się niebieskim szlakiem w kierunku Zawratu, po jakieś godzinie odbiliśmy na żółty szlak w kierunku Szpiglasowego Wierchu zostawiając Zawrat na przyszłość.
Po odbiciu zrobiliśmy krótką przerwę, bo od tego miejsca czekało nas mozolne 1,5h (tak podają znaki) podejścia na Szpiglasową Przełęcz,  które zrobiliśmy w 1h, zapewne byłoby szybciej, gdyby nie fakt, że czasem wiatr powodował, że musieliśmy się zatrzymywać. Tuż przed ostatnim odcinkiem podejścia ubezpieczonego łańcuchami mieliśmy okazję zobaczyć kozice na zboczu sąsiedniego szczytu.
Na Szpiglasowej Przełęczy zrobiliśmy dłuższą przerwę, po czym zostawiliśmy plecaki i poszliśmy na Szpiglasowy Wierch, niestety nie wyszliśmy na sam szczyt, bo uniemożliwił to wiatr. W między czasie na Szpiglasowej Przełęczy pojawili się TOPR-owcy, którzy jako drudzy w tym dniu wyszli na przełęcz i poszli kontrolować zamknięty szlak na Miedziane.

Najpierw śnieg, później deszcz

Gdy zaczęliśmy schodzić ze szczytu zaczął… sypać śnieg, niestety nie długo później zmienił się w ulewę.
Dochodząc do Morskiego Oka zaczęliśmy spotykać się z coraz większymi absurdami. Jednym z tych który mi najbardziej zapadł w pamięci to pewna rodzina, która szła z… parasolami, pytając się ,,jak tam na przełęczy”. No cóż z parasolami to daleko na pewno nie doszli, a jak doszli to zapewne ze zniszczonymi parasolami.
W schronisku w Morskim Oku ogrzaliśmy się, po czym udaliśmy się do Palenicy Białczańskiej, mijając przy tym kolejne pielgrzymki przemoczonych ludzi idących do Morskiego Oka.
Po nieco ponad 1h schodzenia bardzo szybkim tempem, przemoczeni doszliśmy do Palenicy Białczańskiej.
Gdy dojechaliśmy busem do Dworca w Zakopanym, chcieliśmy się przebrać w suche rzeczy, ale najpierw się zapytaliśmy kierowcę autobusu do Krakowa czy ma miejsca i kiedy odjeżdża, gdy usłyszeliśmy, że są dwa miejsca siedzące i że odjazd powinien mieć minute temu, długo się nie zastanawialiśmy i stwierdziliśmy, że może wyschniemy w środku… jak okazało się nie wyschliśmy.
Ok. 16 byliśmy  w Krakowie,

Wycieczka mimo, że pogoda nie dopisała, była bardzo udana. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda się wybrać w Tatry na kilka dni z nocowaniem w schroniskach

Do zobaczenia na szlaku.
Krzysztof Staszkiewicz

 

 Informacje:

 Szlaki

Czerwony. Palenica Białczańska – Wodogrzmoty Mickiewicza 50min
Zielony.  Wodogrzmoty Mickiewicza – Wielka Siklawa 2h 5min
Niebieski. Wielka Siklawa – Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich 10min
Niebieski.  Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich – Wielki Staw Polski 30min
Zółty. Wielki Staw Polski – Szpiglasowa Przełęcz- Szpiglasowy Wierch – Szpiglasowa Przełęcz 1h 45min
Żółty. Szpiglasowa Przełęcz – Morskie Oko 1h 55min
Czerwony. Morskie Oko – Palenica Białczańska 1h 55min
Szlak można przejść również w przeciwną stronę.

Dojazd z Krakowa

Autobus. Z Krakowa do Zakopanego autobusy jeżdżą praktycznie co chwilę. Zazwyczaj korzystam z usług Szwagropol. Cena przejazdu z RDA w Krakowie do Dworca w Zakopanym to ok. 17zł.

Pociąg. Co prawda z Krakowa do Zakopanego jeżdżą  pociągi, ale jest to środek transportu który jedzie tam najdłużej, bo prawie 4h. Cena to 26zł jadąc pociągiem Regio.

Samochód. Słynną Zakopianką do Poronina, później drogą nr. 960. Cena parkingu 20zł za dzień.

Jeśli wybierzemy pierwszą lub drugą opcje musimy dojechać jeszcze z dworca autobusowego do Palenicy Białczańskiej. Na tej trasie kursują busy. Odjeżdżają z Dworca, gdy zabraknie miejsc siedzących. Cena przejazdu to 5zł

 Nocleg.

Jeśli chcemy nocować i wyjść rano na szlak, co jest dobrym rozwiązaniem, bo nie ma tłumów mamy 3 możliwości
Nocleg w Schronisku w Morskim Oku. Cena od 29zł (,,gleba”) do 54zł. Zależy od sezonu. Szczegóły.
Nocleg  w Schronisku w Roztoce. Cena od 30zł do 40zł. Szczegóły.
Nocleg w Schronisku w ,,Piątce”. Cena od 20zł (,,gleba”) do 50zł. Szczegóły.

Koszt.

Koszt całej wycieczki (zakładając, że jedzie się autokarem) powinien zamknąć się w ok. 67zł za osobę, za dwa dni.

 

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: