Dlaczego podróżujemy?

,,Panie, a co Ci daje to takie podróżowanie? Przecież jest tyle pięknych miejsc, które można zobaczyć w Polsce, a nie szwendać się Bóg jeden wie, gdzie”

Zapewne niejedna osoba usłyszała tego typu zdanie, ja nie należę do wyjątków. W ostatnim czasie wzięło mnie na rozkminy odnośnie do tego tematu i postanowiłem się z Wami podzielić, co o tym myślę.
Jest to mój pierwszy artykuł, w którym wylewam swoje myśli, także wybaczcie, jeżeli będzie on całkowicie pozbawiony sensu. Co więcej chciałbym utrzymać ten artykuł w dość luźnej formie, z odrobiną specyficznego poczucia humoru, tak więc jeżeli nie przepadasz za takimi tekstami to odpuść sobie czytanie.

Trochę Historii

Podróże od zawsze były czymś co było w kręgu zainteresowań ludzi. Były, są i będą, bo ludzie lubią odkrywać coś, co jest im nieznane. Dlatego podróżujemy. Dziękuję za przeczytanie artykułu.

Pierwsze udokumentowane podróże odbywały się już w Starożytnej Grecji. W Starożytnym Rzymie były nawet przepisy prawne regulujące bezpieczeństwo podróżnych. Jak wyglądały podróże w tamtych czasach? Tego nikt nie wie… To znaczy w zasadzie jest jedna piosenkarka, która powinna pamiętać obie epoki, aczkolwiek w tej pierwszej była dzieckiem, w drugiej już raczej dorosłą kobietą. Co więcej ona do tej pory żyje, więc może ktoś się podkusi zadać jej takie pytanie. Okej, dobra, więcej nie będę już szydzić w tym artykule.
Dużo lepiej zachowane są dokumentacje z odkryć geograficznych, które dokonały się w średniowieczu, właśnie poprzez podróże. Zmieniły one dotychczasowe postrzeganie naszej planety. Chociaż niektórzy do tej pory negują ówczesne odkrycia.

Licząc od końca średniowiecza, minęło kilka lat, a nawet kilkaset, gdy na świat przyszedł bobo zwany Krzysiem, autorem tej strony, który od małego był ciągany po różnych częściach Polski, później Europy, a później, już samodzielnie Azji. I miejmy nadzieję, że to się nie zmieni.
Zatem skoro już się urodziłem, to możemy olać wszelkie źródła historyczne i skupić się na tym co zaobserwowałem podczas kilku lat życia na tej planecie.

Zmiana podejścia do podróży

Podejście do podróży od czasów mojej pieluchy za dziecka do chwili obecnej, zmieniło się dość drastycznie. Zresztą, biorąc pod uwagę tempo zmian, podejrzewam, że do czasu mojej pieluchy na starość, zmieni się jeszcze bardziej.
Jeszcze pod koniec lat 90 XXw, wyjazd z Krakowa do Kołobrzegu traktowany był jako niezła wyprawa. Po części była to racja. Samą przygodą (niekoniecznie udaną) była próba dostania się do pociągu, którym można było tam dojechać. Od zawsze największą popularnością na takich trasach cieszyły się pociągi nocne, w których często ludzie spali na podłodze, kiblu, suficie, na stopniach schodków do wagonu, czy też za oknem. Gdyby nie fakt, że ktoś rozłożył tą głupią linkę nad pociągiem, to zapewne pociągi wakacyjne wyglądałby podobnie do tych w Bangladeszu, gdzie ludzie jeżdżą upchani na dachu wagonu, jak pasażerowie linii 304 do Wieliczki w godzinach popołudniowego szczytu. Tylko oni akurat nie wdrapują się JESZCZE na dach autobusu. Oczywiście nie muszę przypominać, że wejście do pociągu przez drzwi było tylko umowną zasadą.
Dwadzieścia lat temu wyjazd do Włoch na dwa tygodnie był traktowany jak obecnie lot do Nowej Zelandii.

Od tamtych czasów zmieniło się bardzo wiele, PKP przeprowadziło potężną akcję likwidowania linii kolejowych, zwiększyły ceny biletów, do takich, że taniej idzie dostać się do Mediolanu tanimi liniami lotniczymi, niż Pendolino z Krakowa do Warszawy.
Do Polski nieśmiało zaglądają zagraniczni, prywatni przewoźnicy kolejowi, póki co oferując całkiem sympatyczne ceny na trasie z Krakowa do Pragi.
Do Polski zawitały tanie linie lotnicze, które zasadniczo zmieniły podejście do podróżowania po Europie. Równie dobrze, jak trafi Ci się okazja, to możesz z kumplami lecieć w sobotę na mecz w Barcelonie, a następnego dnia próbować zabić kaca na obiadku u teściów.
Zawitały również poważne linie lotnicze, które oferują genialne przesiadki na loty międzykontynentalne, za cenę, w której u narodowego przewoźnika nie zjecie Prince Polo. Przesiadki te są na tyle dobre, że w niecałą dobę możesz dostać się z Warszawy do większości miejsc na świecie.
W Polsce i Europie znacznie rozbudowano sieci autostrad. Tymczasem za literek popularnej 95 płaci się już dwa piwa z średniej półki. Niemniej czas podróży samochodem znacznie skrócił się.
Za sprawą Świętej Pamięci Polskiego Busa znacząco zmienił się komfort podróży autokarami. Co prawda Polski Bus został kupiony przez FlixBus, który nie oferuje już tak niskich cen, jednakże uważam, że gdyby nie fakt, że przez kilka lat działała taka firma, to nadal jeździlibyśmy starymi Autosanami i innymi złomami, do których być może ja i część z Was ma sentyment, o tyle w żaden sposób autobusy te nie nadawały się na podróże w XXIw.

Niemniej mimo wspomnianych plusów transport publiczny w Polsce jest do dupy i to bardzo mocno, niezależnie od tego, że co jakiś czas poczynane są starania by było lepiej. Ale to już zupełnie inny temat, który jest tak obszerny, że można o tym pisać książki.
No i w końcu ostatni punkt, który wpływa na wycieczki to biura podróży, które kuszą tanimi wakacjami All Inclusive, chociaż sam nigdy bym z tego nie skorzystał. Przy czym obecnie również nie jest problemem samodzielne zorganizowanie podróży. Wystarczy trochę czasu, chęci pogrzebania w Internecie i nagle okazuje się, że samodzielnie zorganizowana wycieczka jest dwukrotnie tańsza od wycieczki zorganizowanej przez biuro podróży.

Zmiany da się zauważyć w życiu codziennym

A teraz po rozkminach związanych z przemijaniem czasu trzeba przyznać, że Polacy zaczęli masowo podróżować na krótsze i dłuższe wyjazdy. Widać to po ilości blogów podróżniczych, zarówno tych w klasycznej wersji, jak i w wersji Vlog, ilości wszelkiego rodzaju, niesamowicie ciekawych Slajdowisk, festiwali podróżniczych, projektów podróżniczych. Słychać to na lotniskach oraz za granicą. Gdziekolwiek bym się nie pojawił, to zawsze idzie usłyszeć wspaniałe polskie słowo na K.
 
Widać to też w dużych miastach, poprzez… restauracje. Popularne niegdyś ,,chińczyki” zaczynają być wypierane przez restauracje, których właściciele nawet nie myślą ,,polonizować” dań innych kuchni. Oczywiście ma to swoją cenę. Takie knajpy są dużo droższe niż bary orientalne, a mimo to niejednokrotnie przeżywają prawdziwe oblężenie, oczywiście pod warunkiem, że reprezentują to prawdziwe oblicze danej kuchni.
No i w końcu widzę to osobiście poprzez statystyki wyświetleń na blogu. Gdy tylko zbliża się azjatycki sezon podróżniczy, moje artykuły na temat Azji rozgrzewają się do czerwoności.

Chłopie po co Ty się szwendasz?

Po tych kilku wybitnie spostrzegawczych uwagach, czas odpowiedzieć sobie na pytanie, po co to wszystko? Dlaczego ludzie są skłonni wydać ciężko zarobione pieniądze na podróże, zamiast odłożyć je sobie na inne rzeczy?

Podróże kształcą – jest wiele źródeł wiedzy o historii. Można porozmawiać z rodziną czy znajomymi, można posłuchać wywiadu wcześniej wspomnianej gwiazdy, można też czytać pamiętniki. Jednak trzeba przyznać, że źródła te nie są w 100% wiarygodne, oparte są one często na przeżyciach danej osoby.
Jeżeli zależy nam na obiektywnych treściach wystarczy sięgnąć po książki historyczne. Jednakże książki nie zastąpią subiektywnych odczuć, które towarzyszą nam podczas podróży i osobistego zobaczenia miejsc związanych z historią danego kraju czy regionu. Podróże do takich miejsc, poprzez subiektywne przeżycia, połączone z obiektywną wiedzą historyczną, kształcą nas dużo lepiej niż najlepsze szkoły w kilka lat. Masło maślane.
Warto też wspomnieć o tym, że w trakcie podróży można porozmawiać z mieszkańcami danego kraju. Często zyskuje się darmową lekcję języka obcego. A skoro o językach mowa, to trzeba przyznać, że w Polsce jestem całkowitym ciamajdą angielską. Prędzej w Chinach dogadasz się po rosyjsku niż ze mną po angielsku. No chyba, że akurat spotkasz mnie za granicą, wtedy mój mózg się przestawia i zaczynam bez większych problemów śmigać tym językiem.
No i w końcu podróże kształcą też w formie geograficznej, zwłaszcza jeżeli chodzi o czytanie map. Co prawda ta zaleta objawia się głównie podczas wycieczek typu trekking, ale w przypadku moich 27 lat życia, zdecydowanie wpłynęła ona na moją wiedzę z tej dziedziny.

Podróże przełamują stereotypyPieter, nie jedź do Arabów, oni Cię okradną. Pieter nie jedź do Żydów, oni Cię zabiją. Pieter nie jedź do Żółtków, bo Cię choroby zabiją. Pieter jedź do Niemiec, tam jest bezpiecznie zwiedzać albo najlepiej zostań w Polsce, bo taniej.
Otóż guzik prawda! Trzeba wprost powiedzieć, albo wręcz krzyczeć, że media karmią nas głupimi stereotypami na temat danych narodowości.
Zakładając, że Janusz i Grażyna nie oglądają żadnych pożytecznych materiałów podróżniczych, na które można natrafić na różnych platformach, to właśnie taką opinię będzie miał o dalszych destynacjach.
A tymczasem podróże weryfikują i z hukiem wyrzucają z głowy typowe stereotypy. Po kilku latach mogę powiedzieć jasno. Arabowie to na ogół wyjątkowo przyjaźni ludzie, wśród których czuję się znacznie bezpieczniej niż w niektórych dzielnicach Krakowa po zmroku, nie mówiąc o okolicach dworców kolejowych na jakże ,,bezpiecznym zachodzie”
Zagrożenia zdrowotne w Azji? Oczywiście, że są, ale przy zachowaniu rozsądku, zaszczepieniu się przed wyjazdem (pozdro dla Jurka i Justynki) i stosowaniu niektórych zaleceń, nic złego nie powinno się wydarzyć.
No i na koniec stereotyp finansowy. Otóż obecnie ceny w Polsce są tak wysokie, że często podróże zagraniczne wychodzą taniej, albo nieco drożej, przy czym przykładowo w takich Włoszech nie musimy latać po sklepach szukać rajtek, bo akurat trafiliśmy na pogodę, gdy nad morzem pizga… NA KONIEC LIPCA!!! Serio tak było w Kołobrzegu.

Podróże wpływają na kondycję psychiczną…
– Szefie, kierowniku złoty, ja mam dość, rzucam tą pracę, ciągle zapieprzam, nie mogę się doczekać tego urlopu
– Mój Ty niewolniku, pracowniku roku, a długo CI zostało jeszcze do tego urlopu?
– Wczoraj wróciłem.

Tak, chyba każdy z nas to zna i doskonale rozumie. Podróże pozwalają się oderwać od biurka, kierownicy, wózka widłowego, kasy, nastawnika, przepustnicy, pacjenta, więźnia, czy innego dziadostwa, przy którym wykonujemy swoją ulubioną pracę.
Oderwanie to ma na nas bardzo pozytywny wpływ. Często nawet jednodniowe, albo weekendowe wycieczki, czy to w formie City Break, czy w formie marszu po lasach, górach powodują, że nasz organizm pochłania dużo pozytywnej energii.
Podczas dłuższych wyjazdów, gdy naszym głównym zmartwieniem jest to, co zjemy na kolację, całkowicie izolujemy się od codziennych obowiązków. Myślimy całkowicie innymi kategoriami i nawet jeżeli wyjazd jest bardzo intensywny, to wracamy do pracy z bardzo pozytywnym nastawieniem.
Co więcej działanie to jest przebadane przez jakiś naukowców z USA, Europy i Cambridge, a co więcej przez absolwenta UEK.

… i fizyczną – chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć o co chodzi. Im bardziej intensywne wyjazdy, tym lepiej dla kondycji.
Kilka dni intensywnego zwiedzania miasta? Trochę kalorii spalimy.
Nurkowanie czy to z rurką czy z butlą? Kalorie spalone.
Kilkudniowa wycieczka rowerowa? Zdrowie skorzysta.
A może przejście Głównego Szlaku Beskidzkiego? Wracamy do domu i garnitur na wesele nagle jest za duży.

Podróże pozwalają odkryć nowe smaki – Myślę, że nikt inny nie potwierdzi tego bardziej niż Pan Robert Makłowicz. Ale ponieważ nie miałem okazji z nimi się jeszcze spotkać, to niech potwierdzeniem będzie jego kanał na YouTube.
No ale myślę, że każdy kto podróżuje to musi przyznać rację, że nic tak dobrze nie pozwala odkrywać smaków poszczególnych kuchni niż ich osobiste odkrywanie. Nawet najlepsze włoskie knajpy nie przebiją prawdziwej pizzerii, która jest w niemal każdej większej włoskiej wsi i która nastawiona jest na obsługę lokalsów, a nie turystów.
To samo dotyczy każdej knajpy, gdzie często pod względem turystycznym strach wejść, natomiast w środku jest full od lokalsów, którzy często patrzą na Ciebie jak ufo na samolot, jeżeli już postanowiłeś wejść do środka. Osobnym tematem jest próba dogadania się w takim miejscu.
Poza tym, podczas podróży często można odkryć dania, o których istnieniu nigdy wcześniej nie wiedziałeś. Tajlandia? Może ich tradycyjna pikantna sałatka z patają. A może Tom Yum?
Chiny? A w sumie to sam nie wiedziałem do końca co jem, ale miałem okazję spróbować ich sztandarowego dnia w postaci kaczki po pekińsku.
A może Peru? Świnki Morskie? To brzmi smacznie… Sorry obrońcy zwierząt, taka jest prawda.
Innymi słowy ,,Nie spać, zwiedzać, Zajadać”

Podróże integrująKolego, chodź no tu do nas na chwilkę, siadaj koło mnie. W ten sposób przywitał mnie kiedyś pewien lokals z Tajlandii, gdy wsiadłem do dość mocno zapełnionego wagonu trzeciej klasy. Skończyło się na rozmowie o Polsce i Tajlandii, nauce języka Tajskiego po Angielsku, a jak już pozostali lokalsi podłapali, że mamy ze sobą kontakt, to zaraz to podchwycili i nas okrążyli. W Polsce mogłoby to oznaczać, że mamy przekichane. Tymczasem w Tajlandii okazało się, że Tajowie zadawali pytania Tajowi po Tajsku, a on mi tłumaczył to na angielski, po czym moje odpowiedzi tłumaczył im na tajski.
No i takich sytuacji w podróży zazwyczaj mam całą masę, oczywiście wynika to też z faktu, że jestem dość mocno otwartym człowiekiem i chętnie zawiązuje przyjaźnie z innymi ludźmi.
Z mniejszych oczywistości okazuje się być integracja z przypadkowo spotkanymi… Polakami. Im dalej od Polski tym lepiej, no może nie dotyczy to egzotycznych kurortów, czy USA, w tych przypadkach ryzyko spotkania Janusza i Grażyny jest dość duże. Jednakże w takim Chiang Mai spotkanie z rodakami musiało się skończyć, no tak, a nie inaczej, czyli lekki alkohol na dachu hotelu. Żeby nie było, to ten dach uchodził za taras widokowy.
W Jordanii co chwilę mijaliśmy się z trzema grupkami osób, które kojarzyliśmy z samolotu. Nie wiem czy to przez fakt, że był stosunek dwóch chłopa i jedna blondynka, czy przez co, ale okazuje się, że pozostałe grupy siebie nie kojarzyły, tylko nas. A może to po prostu dzięki mnie.
No i na koniec najmniejsza oczywistość, czyli integracja ze… współtowarzyszami. Co prawda zazwyczaj znamy się dość dobrze, skoro polecieliśmy na długi wyjazd, jednak w przypadku większej grupy, możemy poznać się przy piwerku, wódeczce czy innymi napojami dezynfekującymi z nowymi osobami albo z osobami z którymi po prostu mamy mniejszy kontakt.  

Podróże rozwijają umiejętności organizacyjne – ten punkt nie dotyczy podróży z biurami podróży. To znaczy nie chcę, żebym został źle zrozumiany. Nie mam absolutnie nic przeciwko biurom podróży ani nic z tych rzeczy. Chodzi o to, że wakacje z biurem podróży eliminują element organizacyjny wycieczki.
Być może dla wielu będzie się to wydawało dość dziwne, a niektórzy mogliby mi przesłać kontakt do dobrego psychiatry, niemniej uwielbiam organizować podróże. I to od A do Z. Niektórzy nazywają mnie prywatnym biurem podróży. Z każdą podróżą powiększam umiejętności organizacyjne, zarówno w poszukiwaniu sensownych połączeń, ogarnięcie jakieś marszruty podróży na miejscu, tak by zwiedzić jak najwięcej w ograniczonym czasie.
Obecnie zorganizowanie weekendowego wyjazdu zajmuje mi mniej niż średnie opóźnienia pociągów w Polsce. Z wyjazdami dwutygodniowymi jest już więcej zabawy, ale po paru godzinach plan i kosztorys jest gotowy.

Podróże tworzą wspomnienia – serio mam to wyjaśniać?

Podróże kształtują charakter – ile razy byliście w trudnej sytuacji w podróży? Albo ile razy złapał Was kryzys na szlaku górskim? Zapewne nie raz i nie dwa. Sytuacje te zmuszają nas do walczenia ze swoimi słabościami, wymagają niejednokrotnie nietypowych rozwiązań. To wszystko kształtuje człowieka.
Na sobie zauważyłem na pewno to, że wykształciłem u siebie bardzo dużą otwartość na innych ludzi. Nie mam problemu, by zagadać praktycznie do każdego, kogo spotkam, czy to w podróży, czy podczas jakiegoś wyjścia.

Podróże uczą doceniać to co się ma – temat rzeka. Żeby była jasność, uważam, że obecna polityka w Polsce jest tragiczna i doprowadza wiele osób na skraj ubóstwa, ale to nie jest artykuł na ten temat. Niemniej jednak mamy dach nad głową, mamy dostęp do szpitali i lekarzy (jakkolwiek NFZ to również temat rzeka), czystą bieżącą wodą, nie taplamy się w śmieciach, w zimie mamy ogrzewanie (jeszcze), stać nas na jedzenie, nawet jeżeli są to skromne posiłki. Ogólnie większość społeczeństwa, zwłaszcza w dużych aglomeracjach żyje w przyzwoitych warunkach, stać nas na podróże i inne przyjemności.
Tymczasem podczas podróży możemy dostrzec skrajne ubóstwo, wychudzonych ludzi, żyjących w slumsach, w skrajnie nieodpowiednich warunkach. I nie jest to mała część społeczeństwa, bo takie dzielnice są ogromne. Nie muszę mówić jak poważne zagrożenie dla zdrowia stanowi życie w takich warunkach.
Do tego trzeba zaznaczyć, że pomijając Śląsk i Trzebinię, a zwłaszcza Trzebinię, w Polsce nie ma poważnych zagrożeń naturalnych, typu poważnych tornad, huraganów, tajfunów, wulkanów, czy związanych z przemieszczaniem się płyt tektonicznych.

Będzie co opowiedzieć dzieciom i wnukom – Za moich czasów, to ja w Twoim wieku kłóciłem się z Chińczykiem o cenę skorpiona z rusztu. Kurła kiedyś to było, teraz to nie ma.
Patrz Pieter na zdjęcia, jak z Halynką chodziliśmy po górach w sandałach i z reklamówką z Biedronki
Myślę, że dobrze rozumiecie o co chodzi.

Temat ten moglibyśmy kontynuować bez końca, przechodząc od ogółu do szczegółu, jednak uważam, że nie ma to najmniejszego sensu i postanowiłem poprzestać na tych, moim zdaniem, najważniejszych argumentach.

No, a teraz koniec picia kawki, deadline czekają!!!
Ps. Albo jeszcze nim wrócicie do pracy, dajcie znać, dlaczego według Was warto podróżować?

%d blogerów lubi to: